czwartek, 22 grudnia 2011

się chyba ucywilizowałem

Zeszłej zimy obojętnie jaka była temperatura wracałem do domu z pracy albo rowerem, albo biegnąc. Pierwsza opcja zajmowała mi 30-40 minut druga godzinę lub godzinkę z minutami. Wszystko zależało od temperatury i opadów. Wiadomo, że przy -20 jedzie się wolniej niż przy -5. W tym roku dojazd do pracy zajmuje mi 15-20 minut. Wsiadam w auto i w zależności od korków, świateł, przyczepności na drodze poruszam się z mniejszą lub większą prędkością. No i jedyne co mnie zaczęło przeszkadzać to temperatura. Jak poginałem siłą własnych mięśni praktycznie żadna mi nie przeszkadzała. Wychodzę wczoraj rano do auta, rozpoczynam skrobankę szyb, ( nie posiadam tam przenośnego gabinetu ginekologicznego ), i myślę " Kurwa, ale zimno". Tak, i mnie się zdarzy zakląć. Wsiadam do samochodu, patrzę na przyrządy pokładowe a tam -3. Się ucywilizowałem.

6 komentarzy:

  1. no cóż ja dziś przyjechałem autobusem/tramwajem (rower odmówił przyjazdu) i jeszcze tak jak dziś to w tym roku nie zmarzłem. Nic nie zastąpi jazdy rowerem/biegania. Ale z drugiej strony takie bieganie/jeżdżenie przy niskich temperaturach nie za bardzo wpływa na organizm. Z czasem wylezie i połamie.
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, to tej cywilizacji ja Ci współczuję. Serdecznie nienawidzę skrobania szyb.
    Może to i prawda, że z czasem człowiek mięknie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam takiego "nieucywilizowanego" - zabiera małe dzieci pod namiot, szczegół że w środek lasu i w połowie października.

    W górach zdarzało mu się spać na ławce przed schroniskiem, choć na zewnątrz grubo minusowe temparatury, ale ten owinięty w śpiwory jakieś niszowe przetrawał noc niejedną w ten sposób.

    Biega nocą po lasach i łąkach na orientację.

    Pyta go kumpel - "Po co ty wszystko?"

    "Na wypadek końca cywilizacji. Siądą zasoby energetyczne i wtedy zobaczymy, kto się będzie śmiał..."

    "No, najwyżej pożyjesz miesiąc dłużej od nas."

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe troszkę kolo, chociaż to hehe zależy od punktu widzenia, ciężko pewnie być jego synem
    ale pecha będzie miał jak tak (nie życzę mu oszywiście) kopnie w kalendarz dzień przed końcem cywilizacji...
    i całe przygotowania...
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam lubię takie extremalne klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rety Quis, a ja właśnie wszem i wobec ogłosiłem, że najpóźniej w maju zaczynam do pracy pomykać rowerem, bo nie mogę już znieść stania w korkach i denerwuje mnie nieustannie rosnąca cena biletu kwartalnego. No i ruch na ciśnienie dobrze robi, a w moim wieku (ale zabrzmiało!) to już trzeba trochę na to zwracać uwagę. :-)

    pzdr.

    OdpowiedzUsuń