poniedziałek, 1 października 2012

Maraton

Przybyłem, pokonałem, w pewnym sensie zwyciężyłem. Te 42 kilometry to naprawdę walka ze samym sobą. Pierwsze 30 km. to w miarę spokojny bieg. Po przekroczeniu trzydziestki zaczęły się niestety problemy. Jak poruszać sie naprzód gdy mózg mówi "nie" a tyłek najchętniej usiadłby na chodniku. No ale zmierzyłem się z czymś co wydawało mi się nieosiągalne. Spojrzałem w Garmina i moje przygotowania wyglądały nastepująco Lipiec 60 km, sierpień 180 wrzesień 150 + maraton. Według podręczników to chyba z takim wybieganiem nie osiągnąłem najgorszego wyniku 4:33:45. W następnym roku atakuję 4 godziny.Wiem, że z solidniejszym przygotowaniem powinienem dać radę. Wiem, jakie błędy popełniłem, na co zwrócić uwagę. Fajnie, że ten czas mogłem ofiarować za małą Mariannę, którą polecam Waszej modlitwie - ma 3 tygodnie i cały czas lekarze walczą w szpitalu z jej problemami zdrowotnymi.

sobota, 22 września 2012

dzieciaki maja fajnie

Gdy zacząłem chodzić na koncerty Acid Drinkers to wejście za kulisy, występ z nimi, juz samo przybicie piątki to było marzenie. Takie szczeniackie proste myślenie. Moja córka chodzi ze mną na koncerty od roku i zobaczyła prawie wszystkie aspekty życia muzyków od wewnątrz. Oczywiście dzięki życzliwości Luxtorpedowych Wujków.

środa, 19 września 2012

osiągnąć nieosiągalne

Jakoś w przyszłym tygodniu miną 3 lata od mojego powolnego wbiegania w bieganie. Nie umiem powiedzieć jak zacząć, w co się ubierać, co jeść. W sumie to chyba coś tam doświadczenia nabyłem ale to moje doświadczenie. Twoje pewnie okaże się inne. Pewnie ciekawsze dla Ciebie - bo osobiście dotykające. Nie naumiałem się planów treningowych, zdrowego odżywiania, regularnych przebieżek. W sumie liczy się tu i teraz ( okazuje się, że to najbardziej chrześcijański aspekt życia). W przypadku biegania ważne jest jednak to co było. I teraźniejszość odbija się czasem boleśnie na przyszłości. Za dwa tygodnie mam zamiar zmierzyć się z maratonem. I to będzie trochę tu i teraz bo co było nie napawa optymizmem, i lepiej o tym nie myśleć. Zobaczę czy siłą woli można coś zdziałać. Na pewno będzie mnie towarzyszyć także ten kawałek

wtorek, 18 września 2012

starzejemy się

Starzejemy się. Nieuchronne. Jednak jakoś mnie to nie smuci. Nadal tworzę podstawową komórkę społeczną zwana rodziną, pracuję,biegam. Żyję Tu i teraz. Co było to było, co ma być będzie. Pora wrócić na blogowisko.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Życie jest walką z Robakami

No to miałem szczęście uczestniczyć w sztafecie samochodowej przewożącej pierwszą partie Robaków do siedziby Luxów. Płyta nie dość że ma super kompozycje to jeszcze wydana jest pięknie. Zachęcam do kupna poprzez Allegro w najniższej rynkowej cenie,ale tylko przez sklep Luxtorpedy. Pierwsze 1000 sztuk z autografami. Poniżej moja walka z hordą Robaków. Zostałem nimi przygnieciony ale dałem radę się uwolnić.

sobota, 21 kwietnia 2012

Robaki, Robaki, Robaki

Blisko rok temu wybiegłem sobie na przebieżkę aby posłuchać na spokojnie debiutanckiej płyty Luxtorpedy. Tak naprawdę solowego projektu Licy bo reszta muzyków pozostawała w cieniu. Po upływie tych kilkunastu miesięcy ten projekt solowy stał się zespołem. Wiadomo, że Lica jest nadal motorem napędowym ale reszta muzyków nie jest wypełniaczem na scenie lecz istotnym elementem układanki. Ten skład po zagraniu kilkudziesięciu koncertów od kwietnia do grudnia wypracował swój styl, nabrał pewności siebie i postanowił ponownie podzielić się ze światem nowymi pomysłami. Jedynka stała się pewnego rodzaju odświeżeniem muzycznej sceny. Połączyła świetne teksty z fajna muzą . Był to ożywczy wiaterek na zatęchłej polskiej scenie. Dwójka nosząca nazwę Robaki to już jednak tornado. Bez skrupułów miażdży zmysły zmuszając umysł do refleksji. Mamy tu 12 nowych kompozycji. Płytę otwiera „Pies Darwina”. Kawałek składający się z trzech muzycznych części, dość zaskakujący ale podejrzewam, że będzie koncertowym killerem. Prosty refren, który będzie mogła krzyczeć publika z ciekawą wyliczanką Licy, którą podsumowują słowa „ nie wierzę w nic co pochodzi od tego który nas dzieli i szkodzi” . No i Hans na koniec wrzucający swe trzy grosze „ jakim prawem chcesz mnie sądzić zostaw drzazgę w moim oku, moim ludzkim prawem błądzić, wszelkie sądy zostaw Bogu” Kolejna Serotonina ze świetnym gitarowym riffem i mocarnym basem Kmiety. Amnestia – tekstowo i muzycznie przeżuwa i wypluwa wnętrzności. „ Pokonana bestia, amnestia, recydywa na kolanach wychodzi z piekła. „ Jeden z najlepiej zaśpiewanych kawałków przez Hansa. Jak usłyszałem pierwszy raz w studio wokale to szczęki z wrażenia nie mogłem znaleźć. Wilki dwa- kawałek, który instrumentalnie powalił mnie na kolana. Niesamowita ballada. Potencjalny radiowy hit. Tu i Teraz – kto pamięta czasy Infernal Connection Acid Drinkers odnajdzie w tym kawałku cos dla siebie. Znane z koncertów Raus, Fanatycy i Mowa Trawa nabrały nowej jakości. Zagrane z niesamowitą mocą. Na plus zmiana gitar w Mowie –dzięki czemu stał się mniej Slayerowaty. Gimli – kontynuacja tekstowa Od zera z jedynki. Świetny tekst o relacjach damsko – męskich w domu . „ wzrokiem uciekasz jak się mijamy we własnym domu pokonany..” Tajne znaki – autystyczny 2. Tak został nazwany przed tym co zrobiono z niego na płycie. Dawno morda mnie się tak nie śmiała na piosence jak przy odsłuchu tego kawałka. Rewolucyjne podejście do wokalu. Tekst prosty a zarazem prawdziwy do bólu. Hymn – jeden z potencjalnych hitów i prawdopodobnie singli z płyty. „ wiara, siła, męstwo to nasze zwycięstwo”. Prosty napisany dla zespołu rugbystów na wózkach Balian. No i Robaki. Ulubiony kawałek moich dzieci. Nie dlatego, że prosty i skoczny lecz ze względu na refren. Tekst mocny „ prędzej czy później w swej sprawiedliwości po równo wam i nam oddzielą mięso od kości” Tak jak pisałem czuć, że ta płytę zrobił zespół. Świetnie współpracująca sekcja. Rewelacyjny Krzyżyk grający na 100 bez metronomu, wycinanek, wklejanek. Żadne komputery lecz żywa perkusja. W końcu słychać bas i niedocenianego Kmietę. Szczególnie słychać jego wkład na wersjach instrumentalnych. Czasem chce się wyciszyć gitary bo to co gra na basie to mistrzostwo świata. Drężmak także nabrał pewności siebie,tak sądzę, nowa gitara brzmi soczyściej. No i Hans. Tutaj dopiero można powiedzieć, że zaśpiewał. Jedynka była odśpiewana. Nie był do końca jeszcze wklejony w zespół. Tutaj czuć jego zespolenie. Niesamowicie ubarwił utwory swoimi wokalami. Nic tylko zamawiać. Od 30 kwietnia na allegro czeka 1000 szt. z autografami ,a od 9 maja w każdym dobrym sklepie muzycznym Robaki zaatakują.

czwartek, 23 lutego 2012

rockwoman pełną gębą

Dzisiaj córka w sklepie wypatrzyła cudo zwane mikrofonem. Brzydkie, ale przypomina trochę profesjonalny sprzęt. Ostatnio udając Hetfielda chciała abym jej zakupił mikrofon bo gitara to już za mało. Dzisiaj były dwa wcielenia. W podkładzie Luxtorpeda oczywiście. Wcielenie z gitarą to wujek Lica po odłożeniu gitary Hans. No cóż - mam nadzieję,że wyrośnie i będzie chciała śpiewać jak Bartosiewicz;)

wtorek, 31 stycznia 2012

rockowa inicjacja córki

No i stało się. Córka załapała na całego rockowego bakcyla. W sobotę, w Słupcy grała Luxtorpeda. Jako, że to tylko 80 km. od miejsca zamieszkania postanowiłem pojechać samochodem. Rzuciłem luźno czy córka też nie chce sie przejechać a ona zareagowała bardzo entuzjastycznie. Zapakowaliśmy się w samochód i udaliśmy w wyznaczonym kierunku. Dotarliśmy na koniec próby gdzie usłyszeliśmy HYMN - niegrany jeszcze kawałek instrumentalny. Jednak poziom decybeli był zbyt mocny jak na 3,5 letnią osobę. Jednak jako troskliwy ojciec pomyślałem o tym wcześniej i od wujka Tomka załatwiliśmy słuchawki, które wygłuszały dźwięk do mocy strawnej dla młodego ucha. Prawie cały koncert spędziła na "barana" krzycząc, klaszcząc i machając rękoma. Ostatnie 3 numery zmęczona spędziła siedząc i grając na gitarze kopiując zagrywki Licy Drężmaka i czasem Kmiety. Ostatnim kawałkiem był Autystyczny gdzie znowu poderwała się i szalała na całego. Gdy wróciliśmy do domu okazało się, że ma gardło zdarte nie gorzej niż ojciec. Pierwsze pytanie na drugi dzień brzmiało - "Kiedy idziemy na koncert?" Odpowiedź prosta. 11 lutego Luxy grają w Poznaniu. Jesteśmy obowiązkowo;) A żeby nie było to wklejam fragment koncertu granego dzień później w Warszawie. to żadne pitu-pitu rodem z dziecięcych płyt lecz rasowa, ciężka muza.