niedziela, 13 stycznia 2013

Rok niewiary

Dawno nie miałem takiego porąbanego roku. Jednak gdzieś tam cały czas widzę, że wszystkie drogi prowadzą przez Rzym. Zdecydowanie rok pod znakiem walki Boga z szatanem o moją duszę. Powroty i ucieczki. Noce wiary i nagłe przebudzenia. Uczenie się bycia mężem i ojcem. Wprowadzanie córki w rockowe klimaty. Nie wiem jak to się stało ale wspólnie z dziećmi lubimy te same rzeczy. No może ja mniej Wilki dwa ale Serotoninę to zaszczepiła we mnie Kinga. Wykrzykiwany przez córkę "Rise up" z Hansu a na drugim biegunie Grzechu z "Jestem głupcem". Niezapomniany piknik z Luxami, wypad do Iławy gdzie Robert zadedykował Kindze utwór. Luxfest gdzie pierwszy raz bawiłem się z córką przy dźwiękach 52 Dębiec i zostałem zmiażdżony przez Luxtorpedę. Podsumowaniem muzycznego roku okazał się koncert w radiowej czwórce gdzie byłem poniekąd twórcą setlisty;) Okazało się,że dzięki muzyce można zrobić więcej. Wspomóc rodzinę Stopy, pomóc rodzinie z dziesięciorgiem dzieci. Wymienić wiele ciekawych doświadczeń, rozmawiać nocami o wierze, zobaczyć, że muzyka może wnosić w życie coś więcej niż parę dźwięków i pustych słów. Pierwsza od lat wspólna rodzinna wigilia poprzedzona spowiedzią i długą nocną rozmową z fajnym małżeństwem. Biegowo zaliczyłem półmaraton w Poznaniu i maraton w Warszawie. Rowerowo żadnych osiągnięć. Malo kilometrów, dużo problemów ze sprzętem. Na pewno przytyłem ale dzieki temu mam co robić przed maratonem w Warszawie wiosną. Pewnie niektóre wątki rozwinę ale dzisiaj już nie czas na to. Załączam fotkę Kingi na jednym z kilku koncertów jakie zaliczyła tego roku. Ta radość nie jest udawana;)

8 komentarzy:

  1. Jak ja Cię rozumiem z tym tytułem posta. Ja od 1,5 roku nie chodzę do kościoła. Jestem idealnym wierzącym niepraktykującym. Niestety...

    OdpowiedzUsuń
  2. no to pora stanąć w prawdzie i uporządkowac wnetrze- to nic nie boli a niesamowicie uspokaja
    trzym się Panie odpoczywający;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, to nie takie proste. Ja mam teraz tak, jak miałem w liceum, gdym pacholęciem był - pomodlę się, ze Świętymi pogadam, Biblię poczytam, ale opór, by wejść w rytm mszy, sakramentów.

      Takie kwestie.

      Być może nawet nie wiem, czy mi tego brakuje, bo im dłużej to trwa, to, o zgrozo, coraz mniej tęsknię.

      I co Ty na to?

      Usuń
  3. No by Ty Boga teraz jak panienkę z rozkładówki traktujesz. Kupisz pisemko,otworzysz, popatrzysz,cos tam burkniesz pod nosem, że fajna dupcia.
    Ale kontaktu realnego nie masz. Liżesz loda przez papierek.
    A sam wiesz, że niema to jak kontakty z kobietą w życiu realnym. Trzeba jednak wyjśc, poznać, pojśc przed ołtarz i potem cieszyć sie owocem miłości.
    Tak samo z Bogiem. Musisz się zaangażować.
    Inaczej staniesz sie zgorzkniałym starcem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię te obrazowe metafory...

      Ja raczej widzę w tym miejscu pewną falę. Rytm życia tak faluje. Raz się jest bliżej, raz dalej.

      Niewiele więcej.

      Mam nadzieję.

      Usuń
  4. zawsze można się tak usprawiedliwiać Antek, ale tylko okłamujemy samych siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co robili ci wielcy tytani wiary (św. Teresa, Jan od Krzyża etc), gdy dopadła ich czarna noc niewiary? Też siebie okłamywali mówiąc, że to pewnie jedna z najgorszych prób Bożych?

      Zbyt zero-jedynkowo patrzysz na tę kwestię.

      Usuń
  5. Co robili? w tej nocy wiary nie zapominali o tym co najważniejsze
    ich dusze wyły ale od źródła nie odstepowały

    tu nie ma odcieni szarości

    OdpowiedzUsuń